Mam dwa tygodnie i dwa eseje do napisania (nie licząc refleksji), więc zaczęłam wczoraj od wyprania dywanu w dużym pokoju. Wsadziłam dywan do pralki, pralka ledwo ledwo prała i cała się trzęsła, bałam się, że wykończę silnik, bo dywan choć bawełniany, to ciężki okropnie. Dziś słońce i się suszy w ogrodzie.
Skończyłam zajęcia i myślałam, że mam dużo czasu, a czas skurczybyk, jak to zwykle z nim bywa, skurczył się niemożebnie, każdego dnia zostają mi tylko ogryzki godzin na czytanie/pisanie. Bo to i to i tamto, w kółko, studenci, spotkania, zawracaniegłowy, Morinka, gimnastyka i muzyka, lancze, wystawianie ocen i kwerenda nieobecności. Litości.
A muszę jeszcze opisać przygody bohaterskiego robaczka:
Historia Bohaterskiego Robaczka
Dawno dawno temu, dokładnie pół roku, jeszcze dokładniej w sierpniu, mieliśmy inwazję nieproszonych gości. W tym też okresie był u nas Adek i wtenczas również wysłał swój komputer do naprawy. Komputer przed wysłaniem stał długo w jego pokoju, bezpośrednio wystawiony na najazd gości.
Dwa dni temu kurier przyniósł paczkę, w której był komputer (naprawiony? kto wie) po reklamacji. Paczki nie otwierałam, tylko postawiłam w dużym pokoju pod ścianą, a następnego dnia rano Mo zauważyła coś na ścianie tuż nad paczką. Mamo, mamo, zobacz, to jakiś robaczek!
Noż ku… mać, SKĄD SIĘ TUTAJ WZIĘŁA?
Mi złapał robaczka i komisyjnie spaliliśmy go w ogrodzie.
W panice przejrzałam wszystko w dużym pokoju, wrzuciłam od razu do prania mój plecak, który stał obok paczki. Z latarką w ręku przejrzałam wszystko po kolei w naszej sypialni na górze, zmieniłam pościel i przewróciłam materac na drugą stronę. Przejrzałam rownież wszystko w sypialni Mo, pod materacem, za materacem, wszystkie poduszki, futerka, kocyki, kołderki i pościele. Nic. Nie ma nic. Mi wyciągnął też wczoraj parownicę i przejechał gorąca parą cały parkiet na dole, oraz sofę wzdłuż przeszyć, ja potem ściągnęłam i wyprałam dywan, na kolanach z latarką w ręku sprawdzałam każdy paproszek pod dywanem. Żadnego śladu ich bytności…
Bohaterski robaczek musiał przeżyć eksterminację pół roku temu, po dwóch opryskach kaszląc i słaniając się na nogach schował się do komputera, komputer popłynął do warsztatu do UK, tam został naprawiony, ale robaczek drżąc o swoje życie nie wychynął nosa z jego czeluści, komputer został ponownie zapakowany i przesłany z powrotem do nas. Wycieńczony i głodny robaczek poczuł, że jest znowu w domu, uratowany, wyszedł więc ze swojego ukrycia. Ale ta historia nie ma szczęśliwego zakończenia – przynajmniej dla robaczka – bo okrutni wrogowie złapali ledwo zipiącego na ścianie, kiedy już nawet nie miał siły uciekać, i spalili żywcem.
Wiecie, że potrafią przeżyć PÓŁTORA ROKU bez jedzenia?
Paczka z komputerem została zapakowana w szczelny, przeźroczysty worek z zipem. Stoi dalej w dużym pokoju, bacznie obserwowana, czy z kartonu coś wiecej nie wylezie.
Te zwierzaczki….
LikeLike
Najgorsi są nieproszeni goście! 😂
LikeLiked by 1 person
Karaluch? Czy co innego?
LikeLike
Niestety, dużo gorszego!
LikeLike
Karaluchy z kolei jak twierdzą, mogą przeżyć wojnę atomową 🙂
LikeLiked by 1 person
😊
LikeLike
o matkooo… tu nawet spalenie chałupy nie pomoże bo się cholerstwo przyczai i przeczeka… Współczuję.
LikeLiked by 1 person
Na razie spokój… Jesteśmy czujni!
LikeLike