Jest jazda

Powiem wam, że jest jazda.

Nawet nie wiem, jak to opisać, w jaki sposób da się to wyrazić tak, żeby ktoś inny mógł coś z tego zrozumieć, a to trochę tak, jakby gdzieś tam w środku mnie wydarzały się jakieś ruchy tektoniczne: u Panny Anny Hanny Wanny jedna płyta panny Anny się przesuwa, robi miejsce na Hannę i Wannę, góry się wypiętrzają, rowy tektoniczne obniżają, morza łączą w oceany, a pustynie stają się jeziorami. Las nocą rośnie… Smutny Zwierz wyszedł z nory i chodzi nocą po pastwisku, wyciąga łeb do księżyca i wyje. Mruży oczy. Potwór z Loch Ness wystawia swoją długą szyję i nadsłuchuje. Menażeria już wie. Coś się dzieje, ale dokładnie nie wiadomo co, coś się zmienia, ale bardzo głęboko, coś się rysuje pod skorupą, ale jeszcze niejasno, na pewno nie w warstwie logicznej, myśleniowej, racjonalnej i matematycznej, ale gdzieś na granicy czucia-poczucia-dotyku wręcz, zapamiętanych odprysków emocji, poczuć i wrażeń.

Myśleliście sobie kiedyś, że możecie być kimś innym? Że w ogóle jest to możliwe?

Ruchy tektoniczne trochę bolą, a trochę mam uczucie, jakby ziemia usuwała mi się spod nóg. A potem chwila przerwy na złapanie oddechu, podnoszę głowę, a tam obcy horyzont. Tej góry jeszcze wcześniej tam nie było.

A poza tym jeżdżę na rowerze i wrzeszczą na mnie faceci w średnim wieku, szczególnie kiedy łamią prawo. Dziś wyjeżdżałam sobie z mojej uliczki, która zaskakująco jest drogą główną na pierwszym skrzyżowaniu, a prostopadła do niej jest przyporządkowana, jest to trochę dziwne i nie wygląda, no, ale jest, obstawiona znakami z tej i z tamtej, i tuż przede mną facet przycisnął gaz do dechy na przyporządkowanej i to z takiej z ograniczeniem 30 km, prawie by mnie stuknął, prawie, bo ja zawsze bardzo ostrożna jestem i się zatrzymuję, pokiwałam więc tylko z potępieniem głową, a on otworzył okno i zaczął się na mnie DRZEĆ. Że on płaci podatki i ma prawo jeździć O_O. Zauważyłam, że im bardziej ktoś czuje się winny, tym bardziej się wydziera, parę tygodni temu prawie wyjechał na mnie w tunelu kretyn prujący jak opętany na drodze tylko dla autobusów, na której w ogóle powinno go nie być, znowu więc pokiwałam tylko głową, a ten się zatrzymał na środku ulicy, otworzył okno i zaczął mnie obrzucać przekleństwami.

O_O

Kurcze, co jest z tymi ludźmi?

Jakoś to moje kiwanie głową, rower, kask i kamizelka bardzo ich wkurwia, może to, że kobieta w średnim wieku, a na rowerze, a nie jak panisko rozparta w furze, tak im podkręca poczucie winy, że nie są w stanie się opanować. Muszę przestać kiwać głową. Albo dawać ‘trigger warning’.

Poza tym wygrałam 10 euro za referendum, że poprawki będą odrzucone. Moi studenci mają mnie za wyrocznię;) (by się chciało…)

4 thoughts on “Jest jazda

  1. Znaczy, że osobista terapia działa. Spokojnie, tak zupełnie kimś innym się nie staniesz. Nie w pryncypiach w każdym razie. A że może staniesz się bardziej pewna siebie, bardziej świadoma w odczuwaniu własnych emocji to może wyjść na dobre.
    I życzę by tak było.
    A na tym rowerze to uważaj na siebie!

    Like

Leave a comment