Ten czerwiec

Upał w Irlandii. Słońce, okulary przeciwsłoneczne, spodnie lniane, mam ochotę jechać nad morze, teraz, zaraz, natychmiast, zamiast do domu. Właściwie co mnie powstrzymuje? Mi w pracy, a Mo w szkole i wydaje się to jakieś takie niesprawiedliwe, żeby po prostu pojechać nad morze, tak z głupia frant, tylko dlatego, że mam wolne i świeci słońce. Ale czy może być LEPSZY powód?

Lecz zamiast tego siadam w cafe i spisuję pierwszą wizytę w domu infanta.

Adek złożył magisterkę. Mam jedno dziecko dorosłe. Na koniec go oświeciło i dopisał dziesięć stron, bo tydzień temu miał tych stron tylko jedenaście i żalił się, że nie wie, co jeszcze wcisnąć. Nie wiem, czy jestem dumna, raczej czuję ulgę, że doprowadził do końca coś, co zaczął, a właściwie, co my zaczęliśmy. Że oto dziś

prawie dwadzieścia lat odpowiadania na pytania ‘ale dlaczego muszę chodzić do szkoły? Ale dlaczego muszę się tego uczyć, jak mi się to do NICZEGO nie przyda?!’ się skończyło. Wiem, że szkoła jest gópia, a edukacja to coś więcej niż chodzenie na lekcje, ale domowe nauczanie jawiło (i nadal jawi) mi się jak jakaś wymyślna forma tortur dla rodziców, podziwiam tych, którzy dają radę – ja musiałabym mieć pistolet przy głowie, żebym bawiła się w nauczanie i pilnowanie! mojego własnego dziecka. Dumna jestem tylko z tego, że nigdy nie miał żadnych korepetycji, oprócz tych, które sam dawał. (O przepraszam, wróć – jako, że zdawał polski na maturze w Irl, wykupiłam mu trzy godziny z nauczycielem języka polskiego. Napisał wypracowanie na 1 stronę i powiedział, że po co więcej, skoro napisał wszystko, co trzeba).

Ale od teraz jest sobie sam odpowiedzialny za swoje życie, sam sterem i okrętem i jak sobie pościele i tak dalej. Teraz może robić wszystko to, co chce, bez żadnego tłumaczenia się nikomu. Niech świat mu stoi otworem i to nie tym dolnym. Czuję ulgę, myślę, że będzie miał łatwiej niż mieliśmy my, bo studiował nauki ścisłe po angielsku, a z takim kapitałem (kulturowym) ma szansę na życie dostatnie i wygodne. Na dobre będzie musiał sobie zasłużyć.

Spotkałam się dziś z mamą, która zgodziła się wziąć udział w moim Baby Obs, co raduje mnie niezmiernie. Kciuk Salmiakow nie opalony, ale poskutkowalo😊 Dziecko jest przesłodkie, śliczne i najpiękniejsze na świecie. Jeszcze tylko prowadząca seminarium musi przyklepać i ahoj przygodo! Zacznę się zanurzać w prymitywny świat niemowlęcia. Jak ktoś jest ciekawy co to jest ta obserwacja, to tutaj artykuł o początkach. Jeśli ktoś słyszał o teorii więzi Ainsworth i Bowlbiego, to warto wiedzieć, że powstała ona właśnie na podstawie takiej właśnie obserwacji.

Ten czerwiec. Jest mi ciepło. Grzeję się.

Na zapas.

One thought on “Ten czerwiec

Leave a comment